Edukacja filarem społeczeństw...
Pedagogiem nie jestem (aczkolwiek legitymuję się tzw. kursem pedagogicznym - to już coś), niemniej poglądów kilka na obecny system edukacji mam.
1. System edukacji - jestem tym szczęśliwcem co to uczęszczał do 8 klas szkoły podstawowej, następnie pisał egzaminy do szkoły średniej, potem na studia etc.
Co w tym fajnego? Ano to, że ludzka natura jest leniwa i przebiegła...owszem jesteśmy też skłonni uczyć się ochoczo wielu rzeczy, ale równocześnie dorastamy i pragniemy sami o sobie decydować co jest fajne i użyteczne (np. dzwonki na przerwę), a co nas ubezwłasnowolnia (regularne chodzenie do "budy"). Finał akcji jest taki, że duża część nas przekornie osiągała świetne wyniki w nauce okresowo - przy czym okresowo - należy zdefiniować jako 2 ostatnie tygodnie semestru przed wystawieniem ocen.
Krzywa uczenia jak zdrowa sinusoida, koniec szkoły - oceny również jak sinusoida - WF, plastyka, technika, religia, polaj - nieźle, fiza, biola, chemia, matma jak Cię mogę.
A marzy nam się biol-chem w ogólniaku...
Naówczas - problemu nie było - były egzaminy wstępne, co nam dawało jakiś miesiąc na mocne postanowienie poprawy, spięcie pośladków i nadrobienie zaległości tak żeby zdać egzamin w sposób satysfakcjonujący.
Obecnie - no cóż... uwali się gimnazjum, jest niby egzamin gimnazjalny, ale jak oceny marne, to i dobry egzamin nam niewiele pomoże.
Studia - ongiś - dobra matura i dobre oceny na świadectwie pomagały gdy ktoś aspirował na kierunek z konkursem świadectw. Jeśli nie aspirował - no cóż, siadał na 2 miesiące i namiętnie uczył się tego czego jego wymarzona uczelnia, na jego wymarzonym kierunku wymagała.
Tym oto sposobem, uczęszczając do klasy z rozszerzonym angielskim, następnie do klasy germanistycznej, zdając historię na maturze, skończyłam uczelnię medyczną na promiennym kierunku zwanym elektroradiologią... można? - można! thx God za stary system edukacji oczywiście :)
Obecnie - hmm decyduj się co zdajesz na maturze i w jakim stopniu jest to zaawansowane, a potem licz na łut szczęścia, że na ten kierunek aplikują Ci co równie przemyśleli swój wybór jak Ty (a nie odkryli że w sumie mają wymagane przedmioty maturalne na świadectwie i może się to udać, bo od czegoś trzeba zacząć).
2. Treści przekazywane obecnym edukowanym - myślę, że od podręczników bardziej abstrakcyjny jest tu Monthy Pyton....
Doświadczenie skromne - od jakiegoś czasu obserwuję podręczniki dziecka koleżanki (obecnie 5 kl podstawówki). Przy czym pasjami przeglądam książki do przyrody (z racji własnego zboczenia medycznego). To co tam można znaleźć poniżej:
Rzecz o uzależnieniach i raku płuc
Gdyby ktoś nie wiedział : Ból, wymioty i drgawki to objawy uzależnienia....jeśli myślicie, że mogą być objawem: tzw. grypy żołądkowej, zatrucia pokarmowego (np. Salmonella), stanu zapalnego wyrostka robaczkowego i wielu innych - to się grubo mylicie. I nie wytłumaczycie dziecku że jest inaczej ponieważ TAK JEST NAPISANE W KSIĄŻCE i "PANI TAK POWIEDZIAŁA".
Aż ciężko sobie wyobrazić co się stanie, jak takie dziecko zauważy kolegę w takim stanie...poleci do pani, że kolega ma objawy uzależnienia - łatka na całe życie, trauma dziecka chorego podwójna....twórcom podręczników i MEN gratulujemy pomysłu.
Kolejna sprawa - palenie. W papierosach jest....SMOŁA...a jak to sprawdzić czy ona tam jest, skoro tata pali, pan na przystanku pali, a na zewnątrz tego nie widać? No trzeba empirycznie - odpalić i sprawdzić.
Smoła wypełnia płuca od środka...lepszego armagedonu Spielberg by nie wymyślił.
Dantejskie sceny, rodem ze średniowiecznych opisów tortur. Brakuje tylko łamania kołem, zdzierania pasów skóry i przypalania rozżarzonym żelazem.
A przecież 11 -12 latkowie to młodzież o chłonnym umyśle...pamiętacie książkę do biologii bodajże z klasy 5 (żółta z pomarańczą, a w środku m.in. opisy cyklu rozwojowego tasiemca itp)?
Rozdział w powyższej książce jest uzupełniony dramatycznym obrazkiem "dziury w płucu" (poniżej).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz