O wszystkim czyli o niczym, bo podobno jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego...
Cytując przybyszów z Krużewnik(ów?) rodem z książki A.Mularczyka " Nadejszla wiekopomna chwila..." kiedy to zakładam bloga.
Z zamiarem nosiłam się już jakiś czas, niemniej poczucie powagi wizerunku i innych atrybutów osobowościowych powstrzymywało mnie przed realizacją zamiaru.
W ostatnich dniach /miesiącach - wielu moich znajomych czerpało uciechę z opisów sytuacji jakie mnie w życiu spotykają (które to opisy zamieszczałam w książce z twarzami), inspirowali do upublicznienia...
Vox populi, vox dei...więc jak tu nie upublicznić się na całego?
A że w międzyczasie się powymądrzam i przemycę jakieś użyteczne treści - good for me & others.
Nie obiecuję regularnego publikowania, nie obiecuję, że dzięki moim poradom i wyjaśnieniom traficie 6 w totka, albo wygracie w pokera czy wylosujecie wizę do dzikiego kraju pt. USowo...
Co się uśmiejecie - to Wasze, co poirytujecie też (dla wybitnych agresorów przewiduję nagrody w postaci ampułki halopierdolu, hydroksyzynki lub innego leku w kapsułkach o obiecującym kolorze).
A zatem, poloneza czas zacząć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz