niedziela, 22 kwietnia 2012

Cytując STINGA, czyli rzecz o szukaniu lokalu

Cytując STINGA "Seems I'm not alone at being alone, a hundred billion castaways, looking for a home"

Castaway ze mnie marny (aczkolwiek biorąc pod uwagę stany emocjonalno - psychiczne to czasem jestem blisko...), niemniej osiągnięcie stosownego wieku, plastikowy dowód osobisty, możliwość legalnego kupowania alkoholu i inne atrybuty natury osobistej, skłoniły mnie do podjęcia ważnej, życiowej decyzji.

Owszem, chodzi o ślubowanie miłości i wierności przez najbliższe 30 lat (dalibóg nie więcej), niemniej wybrankiem będzie instytucja finansowa, nie homo sapiens z krwi i kości, o drugorzędnych cechach płciowych wskazujących na to że jest mężczyzną.

Looking for a home rozpoczęty, na chwilę obecną - przełom w sprawie, 1 mieszkanie zwiedzone, teren obwąchany, lody przełamane ;)

Wnioski na chwilę obecną są takie:

1. Szukajcie a znajdziecie  - stara biblijna prawda, ale pozwala na zdobycie niezbędnej wiedzy o lokalu: np.że obsiądnięty jest przez 15 (słownie : piętnaście) agencji, gdzie rozstrzał cenowy wynosi zaledwie 50k, że lokal wisi od x-czasu, do tego cała ewolucja lokalu uwieczniona na pełnej kolekcji zdjęć zebranych po wszystkich agencjach.
Wujek Google prawdę Wam powie, cierpliwość zostanie nagrodzona, a szperanie da negocjacyjną przewagę (np. Pańcia bezpośrednio śpiewa 360, a przez pańcię z agencji mamy 350 gdzie prowizję uiszcza sprzedający;]).
2. Foto vs reality - zupełnie jak z fotkami na popularnych portalach...foto liceum, real muzeum.
3. Rady "starych" znajomych są bezcenne...nie ma co się zanadto ekscytować jak 15 latek widzący nagą pierś koleżanki z klasy, przybrać marsową minę i pozwolić sobie na standardowe marudzenie.
Naszła mnie taka refleksja, że w niektórych przypadkach wskazane jest aby kobieta udała się na takie oględziny w trakcie okresu, lub też z PMS...bojowa postawa do negocjacji jak znalazł, a ryzyko nadmiernej podniety jako kupującej - ograniczone do minimum ;]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz