niedziela, 8 lipca 2012

Hipermarketowa logika...


Wujcio Einstein mawiał, że „Lo­gika zap­ro­wadzi Cię z pun­ku A do pun­ktu B. Wyob­raźnia zap­ro­wadzi Cię wszędzie”. Po dzisiejszej wizycie w jednym z hipermarketów pozyskałam świadomość, że albo jestem zbyt logiczna, albo mam zbyt małą wyobraźnię.
No bo jak wytłumaczyć dział sosy, zupy instant itp., gdzie są dostępne wszystkie sosy i zupy w proszku, ale już przecier pomidorowy, sos sojowy itp. – są dostępne w różnych działach (oleje, musztardy, majonezy oraz przyprawy). Że niby przecier pomidorowy to musztarda czy olej? I jakie ma związki z majonezem? Czyżby solidarność słoiczków, a może zawartości  E?
No i z jakiej parafii sos sojowy znajduje się w dziale przyprawy, podczas gdy wszystkie „sosy”, w tym słynna „maggi”, znajdują się w dziale sosy, zupy instant itp.?
Abstrahując od zagadnienia lokalizacji kostek rosołowych…
Tu logika i wyobraźnia zawiedzie każdego. No bo – rosół = zupa, kostka rosołowa = zupa instant, a gdzie kostki są umiejscowione? Nieopodal sosu sojowego w dziale przyprawy ;]
Dziś obserwowałam równie ciekawe rozmieszczenie produktów typu: mleko, masło, pieczywo.
O ile logicznym jest rozmieszczenie masła i tłuszczy do smarowania vis a vis pieczywa, to zupełnie nie rozumiem co robi za lodówką z pieczywem, dział oferujący pampersy, i produkty do pielęgnacji niemowląt. W kwestii pampersów pokusiłabym się o porównanie konsystencji zawartości do masła, ale mimo wszystko coś nie gra.
Mleko za to jest vis a vis mrożonek pt. frytki, pierś z kaczki i dziczyzna. Mili moi – polecam zagryźć lodzika z piersi kaczej i zapić pysznym mleczkiem UHT, po czym w te pędy wpaść do działu z pampersami i uczcić posiłek bajecznie kolorowym i niezwykle efektownym haftem w pampersa.
Dziś natomiast przeczołgałam się przez dział „Alkohole”, w poszukiwaniu wina – PORTO.
Plus dla organizatora za podział alkoholi gatunkowo : wina, wermuty, likiery, whisky, wódki, oraz za podział kolorystyczno –gatunkowy win: musujące, białe, różowe, czerwone…
Wzrok mój przykuł regał, zatytułowany „KĄCIK KONESERA”.
Przeciętny Kowalski, i każdy inny logicznie myślący człowiek, starałby się doszukać tam win nietypowych: Porto, Tokaji, może wina z wyższej półki….
Nie wiem czy te na półkach wyższych, pochodziły z półki wyższej, natomiast dolne półki „KĄCIKA KONESERA” obfitowały w….WINA W KARTONIKACH!!! Zaprawdę powiadam Wam, wtedy do mnie dotarło, że nie jestem koneserem, gdyż nie umiem docenić ekologicznego podejścia, ergonomii opakowania, bezproblemowej utylizacji opakowania i bezpieczeństwa opakowania dla otoczenia. TAK, nie umiem docenić wartości kartonika, z zawartością wina.
Obok, na regale z wermutami, oprócz Martini i słynnego Cin-Cin, odkryłam z kolei nalewkę miodowo-lipową w objętości 1L, w jej najpodlejszej postaci (za czasów studenckich spożyłam takową z przyprawą do grzańca, która skutecznie zabijała smak nalewki), o butelkach podobnego kształtu, z jeżyną, brzoskwinią i porzeczką nie wspomnę.
I weź tu dojdź do jakichś wniosków…
Po tej wizycie stwierdzam, że koneser nabiera nowego znaczenia ( a może to kwestia odświeżenia zwrotu „koneser tanich win”), odkryłam również nowe rodzaje wermutów…aczkolwiek podążając za definicją wermutu rodem z Wikipedii „wino aromatyzowane dodatkami ziołowymi i korzennymi (najczęściej piołunem, a także szałwią, kolendrą, goździkami, gałką muszkatołową i in.). Zawartość alkoholu waha się w granicach 12–20% obj. (może być wzmacniane alkoholem). Bywa dosładzane cukrem lub karmelem. Nazwa trunku pochodzi od niemieckiego słowa Wermut oznaczającego piołun” wypadałoby oddać honor nalewce miodowo – lipowej, gdyż w sumie spełnia te kryteria…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz