Wujcio Einstein mawiał, że „Logika zaprowadzi Cię z punku
A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi Cię wszędzie”. Po
dzisiejszej wizycie w jednym z hipermarketów pozyskałam świadomość, że albo
jestem zbyt logiczna, albo mam zbyt małą wyobraźnię.
No bo jak wytłumaczyć dział sosy, zupy instant itp., gdzie
są dostępne wszystkie sosy i zupy w proszku, ale już przecier pomidorowy, sos
sojowy itp. – są dostępne w różnych działach (oleje, musztardy, majonezy oraz
przyprawy). Że niby przecier pomidorowy to musztarda czy olej? I jakie ma
związki z majonezem? Czyżby solidarność słoiczków, a może zawartości E?
No i z jakiej parafii sos sojowy znajduje się w dziale
przyprawy, podczas gdy wszystkie „sosy”, w tym słynna „maggi”, znajdują się w
dziale sosy, zupy instant itp.?
Abstrahując od zagadnienia lokalizacji kostek rosołowych…
Tu logika i wyobraźnia zawiedzie każdego. No bo – rosół =
zupa, kostka rosołowa = zupa instant, a gdzie kostki są umiejscowione? Nieopodal
sosu sojowego w dziale przyprawy ;]
Dziś obserwowałam równie ciekawe rozmieszczenie produktów
typu: mleko, masło, pieczywo.
O ile logicznym jest rozmieszczenie masła i tłuszczy do
smarowania vis a vis pieczywa, to zupełnie nie rozumiem co robi za lodówką z
pieczywem, dział oferujący pampersy, i produkty do pielęgnacji niemowląt. W
kwestii pampersów pokusiłabym się o porównanie konsystencji zawartości do
masła, ale mimo wszystko coś nie gra.
Mleko za to jest vis a vis mrożonek pt. frytki, pierś z kaczki
i dziczyzna. Mili moi – polecam zagryźć lodzika z piersi kaczej i zapić pysznym
mleczkiem UHT, po czym w te pędy wpaść do działu z pampersami i uczcić posiłek bajecznie kolorowym i niezwykle efektownym haftem w pampersa.
Dziś natomiast przeczołgałam się przez dział „Alkohole”, w
poszukiwaniu wina – PORTO.
Plus dla organizatora za podział alkoholi gatunkowo : wina, wermuty, likiery, whisky, wódki, oraz za podział kolorystyczno –gatunkowy win:
musujące, białe, różowe, czerwone…
Wzrok mój przykuł regał, zatytułowany „KĄCIK KONESERA”.
Przeciętny Kowalski, i każdy inny logicznie myślący
człowiek, starałby się doszukać tam win nietypowych: Porto, Tokaji, może wina z
wyższej półki….
Nie wiem czy te na półkach wyższych, pochodziły z półki
wyższej, natomiast dolne półki „KĄCIKA KONESERA” obfitowały w….WINA W
KARTONIKACH!!! Zaprawdę powiadam Wam, wtedy do mnie dotarło, że nie jestem
koneserem, gdyż nie umiem docenić ekologicznego podejścia, ergonomii
opakowania, bezproblemowej utylizacji opakowania i bezpieczeństwa opakowania
dla otoczenia. TAK, nie umiem docenić wartości kartonika, z zawartością wina.
Obok, na regale z wermutami, oprócz Martini i słynnego Cin-Cin,
odkryłam z kolei nalewkę miodowo-lipową w objętości 1L, w jej najpodlejszej
postaci (za czasów studenckich spożyłam takową z przyprawą do grzańca, która skutecznie
zabijała smak nalewki), o butelkach podobnego kształtu, z jeżyną, brzoskwinią i
porzeczką nie wspomnę.
I weź tu dojdź do jakichś wniosków…
Po tej wizycie stwierdzam, że koneser nabiera nowego znaczenia
( a może to kwestia odświeżenia zwrotu „koneser tanich win”), odkryłam również
nowe rodzaje wermutów…aczkolwiek podążając za definicją wermutu rodem z
Wikipedii „wino aromatyzowane dodatkami
ziołowymi i korzennymi (najczęściej piołunem, a także szałwią, kolendrą,
goździkami, gałką muszkatołową i in.). Zawartość alkoholu waha się w granicach 12–20%
obj. (może być wzmacniane alkoholem). Bywa dosładzane cukrem lub karmelem.
Nazwa trunku pochodzi od niemieckiego słowa Wermut oznaczającego piołun”
wypadałoby oddać honor nalewce miodowo – lipowej, gdyż w sumie spełnia te
kryteria…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz