Wbrew wszelkim podejrzeniom nie będzie
o tym jakie to pkp jest "be".
Jako tzw. dziecko kolei, nie śmiem
kalać swego gniazda i wypisywać jaka ta polska kolej brudna, droga,
spóźnialska i jak to gangreny można dostać przy próbie
opróżnienia pęcherza w pociągu.
W końcu owo paskudne PKP, to
instytucja, która zaszczepiła we mnie pęd do podróży, poznawania
ludzi i (dzięki zniżkom) umożliwiła eksplorowanie kraju.
Nawet jestem skłonna jakiś maleńki
peanik na cześć kolei sklecić, a właściwie to na cześć
dworców kolejowych, które to odzyskały świeżość w kroku i
wyrazistość w przekazywaniu informacji.
Rzecz będzie zatem o pasażerach i
savoir vivre w podroży. Savoir vivre w podroży jest
bardziej poszukiwany niż umiejętność jedzenia bezy, kolejność używania sztućców czy kanon zachowań niedozwolonych przy stole.
Przeżyłam niemały szok, pierwszy raz
od 20 lat rozumiejąc w pełni treść zapowiedzi kolejowej.
Gwoli przypomnienia – dotychczasowe komunikaty brzmiały: „pociąg bablabla trzask plusk bla bla gul gul gul do bla bla gul gul, odjedzie z toru pierwszego przy peronie drugim trzask, koniec transmisji”.
Gwoli przypomnienia – dotychczasowe komunikaty brzmiały: „pociąg bablabla trzask plusk bla bla gul gul gul do bla bla gul gul, odjedzie z toru pierwszego przy peronie drugim trzask, koniec transmisji”.
Nie wiem czy w Poznaniewie coś się zmieniło, bo Poznań słynie z poprawnej składni.
Tam zapowiadano pociąg następująco (mniej więcej 10 minut przed wjazdem pociągu na peron) „Pociąg pospieszny z Berlina do Warszawy odjedzie z toru 5 przy peronie 3” po 3 sek pauzie dodawano „ planowy odjazd pociągu godz. 17.30”.
Nie trudno się domyślić reakcji
ludzi w holu głównym – zryw niczem w 1830…i w połowie drogi
postój ubarwiony aktami strzelistymi, których nie sposób
przytoczyć.
Obecnie usłyszałam wypowiedziane
odpowiednio powoli, wyraźnie z akcentem – „Pociąg kolei WKD
z Grodziska Maz do Warszawa Śródmieście WKD, wjedzie na tor x przy
peronie y, planowy odjazd pociągu godzina 18.05”. Toż to
normalnie kurna szok!
Do tego odkryłam np. pierwotny kolor ścian na Centralnym i Zachodnim. Mili Państwo – one są jasne (pokusiłabym się o nazwanie tego koloru czystym ecru), i wcale nie są obłożone matami z klejem.
Jeśli chodzi o pierwotny stan ścian na Centralnym to - zaprawdę
powiadam Wam niejedno CSI miałoby roboty po kres swych dni próbując
poidentyfikować te szczątkowe DNA w ścianie.
Aczkolwiek – pewnie niejedno życie tam powstało ;P
Ale do rzeczy – wpis niniejszy ma być
poświęcony pasażerom polskich kolei, zwłaszcza tym, co to poranne
kursy na trasach do 3 godz, okupują.
Wizerunek takiego pasażera to z
reguły: charakterystyczna torba, najprawdopodobniej z laptopem,
iPhone, iPad, i.....coś tam. Klasa przejazdu nie ma znaczenia (to
samo w 1kl. 2 kl, i tzw. przedziale managerskim).
Patrząc na pasażerów PKP IC na
trasach Waw-Krk, Waw-Pzn wydaje nam się, że to ludzie uosabiający
takt, kulturę, a savoir vivre ćwiczyli od wczesnego życia
płodowego – w myśl starej barowej zasady że: „klient w
krawacie mniej awanturujący się”.
I mamy rację - wydaje nam się.
Nie szata czyni człowieka, więc nie łudźcie się, że metka Vistuli, Tommy'ego Hilfigera czy co gorsza Ralpha Lauren'a jest gwarantem, iż jej posiadacz będzie wiedział jak się zachować.
Nie szata czyni człowieka, więc nie łudźcie się, że metka Vistuli, Tommy'ego Hilfigera czy co gorsza Ralpha Lauren'a jest gwarantem, iż jej posiadacz będzie wiedział jak się zachować.
Zanim powzięłam ciężkie
postanowienie o doprowadzeniu tego wpisu do skutku – jako przyszły
niedoszły socjolog in spe (ach te moje frustracje edukacyjne),
zrobiłam maleńki research u wujka Google.
Widząc jego wyniki - wydałam z siebie przeciągłe gwizdnięcie i zanuciłam pod nosem stary hit Trubadurów* „Nie jesteś sama” .
Widząc jego wyniki - wydałam z siebie przeciągłe gwizdnięcie i zanuciłam pod nosem stary hit Trubadurów* „Nie jesteś sama” .
Ciekawostka jest taka, że nawet tak
zacny i poczytny magazyn jak LOGO – skierowany do bardziej
stylowej i klasowej klasy mężczyzn – podjął temat savoir
vivre....
Ad rem.
Przykładowa podróż (odbyta przeze mnie całkiem niedawno).
Przykładowa podróż (odbyta przeze mnie całkiem niedawno).
Pociąg relacji Warszawa Centralna –
Kraków Główny, odjazd 6:35.Pociąg ruszył planowo.
Aby zdążyć na pociąg o 6:35, musę wstać +/- o 5:20, co w wolnym tłumaczeniu oznacza to co śpiewają The Cranberries - „In your head zooooombieeee zooooombieee zoooombiee e e e e e” - albo to co Siara powiedział - „is ded, Kiler is ded”.
Aby zdążyć na pociąg o 6:35, musę wstać +/- o 5:20, co w wolnym tłumaczeniu oznacza to co śpiewają The Cranberries - „In your head zooooombieeee zooooombieee zoooombiee e e e e e” - albo to co Siara powiedział - „is ded, Kiler is ded”.
Do poziomu nieprzytomności –
wprost proporcjonalny jest poziom irytacji i agresji.
Zatem, wsiadając do pociągu – mam
na twarzy wypisane „SPAAAAĆĆĆ”. W końcu 3 godziny snu – to
nie w kij dmuchał, zwłaszcza, że potem muszę mieć oczy dookoła
głowy i jeszcze jakoś wrócić.
No ale - idźmy dalej.
Najpierw jakaś zbłąkana Pani,
koniecznie chciała się przysiąść i mieć zapalone światło w
przedziale (grudzień, o 6:30 za oknami noc, więc idealne warunki do
odespania). Uprzejmie odmówiłam i wyjaśniłam, że aura za oknem
wskazuje na sen a nie na świetlówki w przedziale.
Obraziła się i poszła w siną dal.
Swoją drogą – zobaczyłam ją w oświetlonym korytarzu...dziwi
mnie dlaczego chciała siedzieć w świetle...
Godz. 6.50 - pańciowi w przedziale
napi*rdala tel (tak, celowo użyłam wulgaryzmu, bo czasownik dzwoni,
odnosi się do subtelnego dźwięku, bardzo krótkiego. Panu tel.
napi*rdalał, ponieważ głośno i długo - ach, tak ciężko
włączyć wibracje).
Pan odebrał, w miarę cicho pogadał
(rzecz jasna w przedziale). Chwila spokoju.
Godz. 7:00 - Ding dong-”Witamy w
pociągu, trzask, zgrzyt, pociąg do stacji Kraków Główny nie zatrzymuje się, zapraszamy do wagonu
restauracyjnego, trzask zgrzyt, życzymy trzask
przyjemnej podróży”.
Taaa ja już jestem podniecona do
granic możliwości tą przyjemną podróżą.
Godz. 7:15 - „Dzień dobry, poproszę
bilety do kontroli” - przypomnę, że pociąg relacji Warszawa –
Kraków – NIE ZATRZYMUJE się po drodze (ok, czasami w Gosiewie,
tzn...eeee yyy Włoszczowie Północ bodajże, ale to jakieś 2 godz
od Warszawy), i oczywiście nie można biletów sprawdzić na 30 min
przed Krakowem (nużże jakiś gapowicz wskoczy lub wyskoczy po
drodze – w lesie z/do pociągu jadącego średnio 120-150km/h).
Godz.7:20 – Poczęstunek – boszz,
ja ja pragnę suchego chemicznego herbatnika i pysznej kawy z IC, którą
wliczają w koszt miejscówki (18 zł).W normalnych
warunkach miejscówka pokryłaby koszt lunchu albo zapewniła tydzień godnego
życia studentowi :).
Po tych doświadczeniach, opatuliłam
się kurtką – śpię.
Godz. 8:10 (śpię przykryta kurtką) –
Pańcia z Warsu – troskliwie pyta, czy może coś do picia albo
śniadanko sobie życzę.. Doceniam troskę, ale skoro widzę, że
ktoś jest zakryty kurtką – w porannym kursie tzn – że raczej
śpi. Adaś Miauczyński ciśnie się na usta - dzizas k*rwa ja
piiiip!
Ongiś jadąc porannym kursem do
Krakowa – byłam m.in. świadkiem bardzo głośnej dyskusji pewnego
pana z jego kolegą (via tel), na temat jakiegoś grubego przetargu.
Pan operował nazwami, cenami, nazwą konkurencji i potencjalnym
klientem.
Innym razem – Panie siedząc twarz w
twarz – przekrzykiwały się co do tresći raportu jaki miały
napisać. Pytacie czy miały logo firmy na komputerze? Nieeee
no....naklejka z kodem kreskowym z inwentaryzacji i skrót P&G
absolutnie nic mi nie mówi.
Nie wspomnę o niezliczonych dyskusjach
telefonicznych w PRZEDZIALE. Oczywiście im głośniej tym lepiej
(wiem, że gdy rozmawiamy w hałasie wydaje nam się że druga strona
nas nie słyszy i za przeproszeniem wydzieramy japy do granic
możliwości). Rozmowy telefonicznie oczywiście – przy współpasażerach i oczywiście
odbieramy po tym jak cały przedział przesłucha najnowszy album
Behemota – który to jest motywem przewodnim naszego dzwonka.
Ach! koniecznie trzeba pamiętać, aby po ruszeniu pociągu wykonać tel do osoby na peronie o treści " No tak, już siedzę, mam miejsce". Wieje dramatyzmem, jak za czasów wojny, gdy żołnierz na front jechał...
NIEBYWAŁE - biorąc pod uwagę, że pociąg objęty całkowitą rezerwacją miejsc - ergo - masz bilet z miejscówką, i nie ma opcji, żebyś nie posadził zadu na nie swoim miejscu.
Ach! koniecznie trzeba pamiętać, aby po ruszeniu pociągu wykonać tel do osoby na peronie o treści " No tak, już siedzę, mam miejsce". Wieje dramatyzmem, jak za czasów wojny, gdy żołnierz na front jechał...
NIEBYWAŁE - biorąc pod uwagę, że pociąg objęty całkowitą rezerwacją miejsc - ergo - masz bilet z miejscówką, i nie ma opcji, żebyś nie posadził zadu na nie swoim miejscu.
Oczywiście – nie wyłączamy
budzika, opcja – wycisz – w telefonie nie działa.
Czasami zdarzają się melomanii – i
nie mam nic do słuchających muzyki, tylko, dlaczego słuchają jej
tak, że wszyscy dookoła słyszą co w słuchawkach dudni?
Posiłki – kawę pijemy tak, aby
wszystkim w głowie dźwięczał głośny siorb...w końcu kubek ze
Starbucks'a, lans jest – siorbnąć trzeba.
Kanapki/Śniadanko – najlepiej z
jajeczkiem na twardo, kiełbaską (swojską) i miłoby było gdyby
lekka nutka cebulki albo jakiegoś serka pleśniowego się
przebijała...
Bagaże – wkładamy tak, aby
współpasażerowi pokazać że mamy świetnie zszyte spodnie na
zadzie, alternatywnie – oby podziwiali nasz pępek, albo własny
przedział w okolicy kończących się pleców.
Atrakcje w stylu - "patrz maleńka jaki mam moherek, albo - Panowie - umiem zdjąć stringi przez głowę, ale póki co podciągnęłam je do pasa" - bezwzględnie konieczne.
Atrakcje w stylu - "patrz maleńka jaki mam moherek, albo - Panowie - umiem zdjąć stringi przez głowę, ale póki co podciągnęłam je do pasa" - bezwzględnie konieczne.
Żeby nie było, że się czepiam kadry
manadżerskiej – tu jakże smutna historia mojej koleżanki, która
też podróżowała na podobnej trasie: „ja ostatnio jechałam z
polsko-chińską parą...zgadnij co jedli przez godzine : zupki
chińskie kuźwa, zaczadzając cały przedział, potem kabanosy,
oscypka, wędliny, kanapki i chipsy!
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa”(by Pięknooka)
W ramach literatury przedmiotu –
pozwolę sobie przytoczyć poniższą bibliografię:
1).
http://savoir-vivre.wieszjak.pl/w-miejscach-publicznych/101644,Jak-zachowac-sie-w-pociagu.html
(accessed 16.02. 2013)
2).http://piekarska.blog.pl/?p=392
(accessed 16.02. 2013)
Kill them all! Czyli savoir vivre w pociągu pilnie
poszukiwany...
*to
*chyba nie Trubadurzy, obstawiam Rynkowskiego, Krawczyka albo słynny
ostatnimi czasy zespoł Weekend :D